Ulice Londynu błyszczały w czerwcowym słońcu. Rachel szła, a raczej starała się iść,
szybkim krokiem.
- Po co, po co zakładałam te cholerne buty!?- zastanawiała
się na okrągło. Ale było warto.
Wyjątkowo dobrze płatna posada w „Starbucks Coffee” . Wyjątkowo dobrze płatna
jak na
studentkę. Rachel szła dalej
próbując odnaleźć się w tym ogromnym mieście. Nowe, miętowe baleriny zaczynały
obcierać stopy, a 19-latka nadal nie wiedziała gdzie jest. Skręciła w prawo i
weszła do parku. W pewnym momencie nie
wytrzymała i usiadła na pobliskiej ławce. Ściągnęła buty i cisnęła nimi jak
najdalej. Po chwili zrozumiała, że to było głupie i pobiegła do miejsca, gdzie
powinny być. Ale…nie znalazła ich. Zdenerwowana wróciła na ławkę, a tam czekał
na nią całkiem przystojny chłopak. Włosy opadały mu lekko na czoło, a na twarzy
gościł uroczy uśmiech. W rękach trzymał jej baleriny.
- Tego szukasz?- zapytał miło.
- Tak, dzięki- sięgnęła po nie ręką. Nieśmiale usiadła obok
i włożyła buty na stopy. Kątem oka spojrzała na nieznajomego przystojniaka,
który przyglądał jej się uważnie.
-Naprawdę mnie nie poznajesz?
- A czemu miałabym Cię poznawać? Widzę Cię pierwszy raz w
życiu.
-Nie, tak zapytałem. Co powiesz na małą kawę? – na jego
twarzy znowu pojawił się ten nieziemski uśmiech. Rachel nie potrafiła
odmówić. Poszli do malutkiej i bardzo
przytulnej kawiarenki. Usiedli w głębi, tak że nikt nie mógł ich dostrzec.
Rozmawiali długo i dogłębnie. O wszystkim.
O dzieciństwie, rodzinie, marzeniach, związkach. Nagle w kieszeni spodni
Pana Uroczego zadzwonił telefon.
- Tak, jestem w mieście. Jestem zajęty. Nie, nie mogę teraz.
Nie obchodzi mnie, że to pilne. Proszę cię. Dobra, będę za 20 minut.- skończył.
– Wybacz, ale muszę lecieć. Na pewno
jeszcze kiedyś się spotkamy. Pa.
- Ale zaczekaj! Nawet nie wiem jak masz na imię!
- Mów mi James.
Rachel siedziała wpatrując się w dopiero co zamknięte drzwi.
Nie wierzyła, w to co się stało. Smutna zabrała swoje rzeczy i wyszła na lśniącą
w blasku słońca aleję. Nie patrzyła gdzie idzie, bo przed oczami nadal miała
Jamesa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz