środa, 16 maja 2012

Never Let You Go - Rozdział V


    Minął tydzień. 7 dni,  w czasie których żadne z nich się nie odezwało. Rachel miała wolne – remont w kawiarni. Niall pojechał do Irlandii, do domu. Rachel wie, bo Kate śledzi jego twittera.  19-latka nie wiedziała co ma zrobić. Lubiła go i to bardzo, ale po incydencie z  fankami uświadomiła sobie, że to za dużo jak na nią. Bała się, że nie sprosta temu wszystkiemu. Wszystko co piękne kiedyś się kończy i Rachel bardzo dobrze o tym wiedziała. Nie liczyli się z otaczającym się światem, kiedy rozpoczęli „to wszystko”. Teraz nie potrafiła już inaczej tego nazwać. Kiedy tak siedziała w swoim ulubionym fotelu do pokoju weszła Kate z laptopem.
- Twój książę wrócił do Londynu.
- To nie jest mój książę. Ta bajka się już skończyła, niestety nie z happy endem.
- Kochanie, ona jeszcze nie zdążyła się rozkręcić.
Rachel nagle wstała.
- Mam dość tego wszystkiego. Idę się przejść - zabrała płaszcz i wyszła. Nie wiedziała dokładnie gdzie chce iść, nogi same ją prowadziły. Spodziewała się tego. Doszła do parku. Do tego parku. Teraz także wiedziała gdzie iść. Szła szarą alejką, oglądając drzewa dookoła. Ta podróż trwała niecałe 10 minut, aż w końcu zobaczyła to, co chciała zobaczyć. Niczym niewyróżniająca się ławka. Brązowa jak cała reszta w tym parku. Ale ta ławka była dla niej wyjątkowa. Po chwili uświadomiła sobie, że ktoś zajmuje tę ławkę i, że nie był to przypadkowy ktoś. Te włosy, to ciało, tę twarz Rachel rozpoznawała z daleka. Bała się podejść, tak cholernie się bała. Zrobiła pierwszy krok. Mały, cichy. Ale on i tak ją usłyszał. Oderwał się od swoich myśli i spojrzał na nią tymi cudownymi oczami.
-Przyszłaś tu- powiedział – dlaczego?
- Bo nie mogę przestać o Tobie myśleć? Bo wtargnąłeś do mojego ułożonego świata, a ja zamiast wyrzucić, zadomowiłam Cię tam? A może dlatego, że jestem w Tobie tak cholernie zadurzona?
I wszystkie uczucia wzięły górę nad rozsądkiem. Niall momentalnie wstał i objął ją. Rachel wcale się nie broniła. Tak jakby zapomniała o całym pechowym tygodniu. Oddali się wszelkim emocjom. Oddali się miłości. Trwało to długo, w końcu to zakochanie musiało trochę czekać na szczęśliwy finał. Kiedy ta cudowna chwila się skończyła, usiedli razem na ławce.
- Czy my damy radę? – Rachel wpatrywała się w jego twarz.
- Nie pozwolę, żeby ktokolwiek Cię skrzywdził.
Dziewczyna przytuliła się mocno do jego ciepłej bluzy i trwała tak przez kolejny okres czasu.
- Musisz gdzieś ze mną pójść – powiedział nagle chłopak. Wstał i złapał Rachel za rękę. Szli szybkim tempem, w Londynie powoli ściemniało się.  Po chwili Niall zatrzymał się.
- Zakryj oczy.
- Ale dlaczego?
-Zaufaj mi, proszę – pocałował ją w czoło.
- No dobrze – 19-latka wyjęła chustkę i zawiązała ją. Niall złapał ją za rękę i ruszył. Droga strasznie dłużyła się Rachel, kiedy nagle poczuła, że chłopak wnosi ją gdzieś. Wydawało jej się, że wsiedli to czegoś rodzaju windy. Nie myliła się. „To coś” nagle ruszyło, zaczęło wjeżdżać do góry. I w pewnym momencie zatrzymało się. Niall zaczął rozwiązywać Rachel chustkę.
- Witam Cię na London Eye.
Rachel nie wierzyła własnym oczom. Unosiła się kilkadziesiąt metrów nad ziemią i obserwowała Londyn nocą.
- Jak cudownie – tylko to udało się powiedzieć. Usiedli wtuleni w siebie i patrzyli na to piękne miasto. Zaczęli wymieniać miejsca, które muszą zwiedzić razem. A potem znów zamilkli i obserwowali gwiazdy.  Trwało to długo, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Byli razem, pomimo wszystkich trudności. W końcu dziewczyna odezwała się:
- To gdzie teraz?
- Nie wiem. Gdziekolwiek teraz pójdę, będę w raju.
- Jak to? Dlaczego?
Niall objął ją, namiętnie pocałował, a następnie wyszeptał jej do ucha:
 - Bo będę z Tobą, Rachel.

1 komentarz: