Minął tydzień. 7
dni, w czasie których żadne z nich się
nie odezwało. Rachel miała wolne – remont w kawiarni. Niall pojechał do
Irlandii, do domu. Rachel wie, bo Kate śledzi jego twittera. 19-latka nie wiedziała co ma zrobić. Lubiła
go i to bardzo, ale po incydencie z
fankami uświadomiła sobie, że to za dużo jak na nią. Bała się, że nie
sprosta temu wszystkiemu. Wszystko co piękne kiedyś się kończy i Rachel bardzo
dobrze o tym wiedziała. Nie liczyli się z otaczającym się światem, kiedy
rozpoczęli „to wszystko”. Teraz nie potrafiła już inaczej tego nazwać. Kiedy
tak siedziała w swoim ulubionym fotelu do pokoju weszła Kate z laptopem.
- Twój książę wrócił do Londynu.
- To nie jest mój książę. Ta bajka się już skończyła,
niestety nie z happy endem.
- Kochanie, ona jeszcze nie zdążyła się rozkręcić.
Rachel nagle wstała.
- Mam dość tego wszystkiego. Idę się przejść - zabrała
płaszcz i wyszła. Nie wiedziała dokładnie gdzie chce iść, nogi same ją
prowadziły. Spodziewała się tego. Doszła do parku. Do tego parku. Teraz także
wiedziała gdzie iść. Szła szarą alejką, oglądając drzewa dookoła. Ta podróż
trwała niecałe 10 minut, aż w końcu zobaczyła to, co chciała zobaczyć. Niczym
niewyróżniająca się ławka. Brązowa jak cała reszta w tym parku. Ale ta ławka
była dla niej wyjątkowa. Po chwili uświadomiła sobie, że ktoś zajmuje tę ławkę
i, że nie był to przypadkowy ktoś. Te włosy, to ciało, tę twarz Rachel
rozpoznawała z daleka. Bała się podejść, tak cholernie się bała. Zrobiła
pierwszy krok. Mały, cichy. Ale on i tak ją usłyszał. Oderwał się od swoich
myśli i spojrzał na nią tymi cudownymi oczami.
-Przyszłaś tu- powiedział – dlaczego?
- Bo nie mogę przestać o Tobie myśleć? Bo wtargnąłeś do
mojego ułożonego świata, a ja zamiast wyrzucić, zadomowiłam Cię tam? A może
dlatego, że jestem w Tobie tak cholernie zadurzona?
I wszystkie uczucia wzięły górę nad rozsądkiem. Niall
momentalnie wstał i objął ją. Rachel wcale się nie broniła. Tak jakby
zapomniała o całym pechowym tygodniu. Oddali się wszelkim emocjom. Oddali się
miłości. Trwało to długo, w końcu to zakochanie musiało trochę czekać na
szczęśliwy finał. Kiedy ta cudowna chwila się skończyła, usiedli razem na
ławce.
- Czy my damy radę? – Rachel wpatrywała się w jego twarz.
- Nie pozwolę, żeby ktokolwiek Cię skrzywdził.
Dziewczyna przytuliła się mocno do jego ciepłej bluzy i
trwała tak przez kolejny okres czasu.
- Musisz gdzieś ze mną pójść – powiedział nagle chłopak.
Wstał i złapał Rachel za rękę. Szli szybkim tempem, w Londynie powoli
ściemniało się. Po chwili Niall zatrzymał
się.
- Zakryj oczy.
- Ale dlaczego?
-Zaufaj mi, proszę – pocałował ją w czoło.
- No dobrze – 19-latka wyjęła chustkę i zawiązała ją. Niall
złapał ją za rękę i ruszył. Droga strasznie dłużyła się Rachel, kiedy nagle
poczuła, że chłopak wnosi ją gdzieś. Wydawało jej się, że wsiedli to czegoś
rodzaju windy. Nie myliła się. „To coś” nagle ruszyło, zaczęło wjeżdżać do
góry. I w pewnym momencie zatrzymało się. Niall zaczął rozwiązywać Rachel
chustkę.
- Witam Cię na London Eye.
Rachel nie wierzyła własnym oczom. Unosiła się kilkadziesiąt
metrów nad ziemią i obserwowała Londyn nocą.
- Jak cudownie – tylko to udało się powiedzieć. Usiedli
wtuleni w siebie i patrzyli na to piękne miasto. Zaczęli wymieniać miejsca,
które muszą zwiedzić razem. A potem znów zamilkli i obserwowali gwiazdy. Trwało to długo, ale żadnemu z nich to nie
przeszkadzało. Byli razem, pomimo wszystkich trudności. W końcu dziewczyna
odezwała się:
- To gdzie teraz?
- Nie wiem. Gdziekolwiek teraz pójdę, będę w raju.
- Jak to? Dlaczego?
Niall objął ją, namiętnie pocałował, a następnie wyszeptał
jej do ucha:
- Bo będę z Tobą, Rachel.
*__________* Kocham to ale teraz pisz o Liamie :D
OdpowiedzUsuń