wtorek, 15 maja 2012

Never Let You Go - Rozdział IV


Dzień zaczął się zaskakująco miło, sms-em od niego. „Co powiesz na wspólny dzień? Przygotowałem niespodziankę :)” Rachel uśmiechnęła się do telefonu. Była sobota, słońce świeciło. Rachel  w weekendy nie pracuje. Czemu miałaby się nie zgodzić? Umówili się w południe przed jej domem. Dziewczyna zaczęła się więc szykować. Przecież umówiła się z światową gwiazdą. Zaśmiała się na samą myśl o tym. Nigdy nie uważała go za kogoś sławnego. Był taki naturalny, taki zwykły, a zarazem strasznie uroczy. Uwielbiała spędzać z nim czas. Otworzyła białą szafę, w której roiło się od kolorowych ciuchów. Zdecydowała się na białą koszulę w gwiazdki i cytrynowe cygaretki. W takim stroju poszła do łazienki, gdzie rozczesała brązowe loki. Natychmiast ułożyły się na swoim miejscu. Zawsze kochała swoje włosy.  Pomyślała o tym, co na dziś przygotował Niall. Rozmarzona spojrzała na zegarek i zrobiła ogromne oczy. 11:50! Biegiem przygotowała sobie tosty i zjadła je. Porwała beżowy płaszcz i założyła najważniejszą część ubioru. Miętowe baleriny. Dobrze wiedziała, że gdyby nie one, być może ta niesamowita przygoda nigdy by się nie zaczęła. Stanęła tuż przed drzwiami i spojrzała na zegarek. 11:59. Odetchnęła głęboko i pomyślała o jego oczach. Uśmiechnęła się i nacisnęła klamkę. A on już tam stał, oparty o murek. Rozpromienił się na jej widok. Podszedł i wręczył jej bukiet małych różyczek.
- Dziś zapraszam Cię do parku – powiedział skromnie – do tego parku, gdzie pierwszy raz Cię spotkałem -  odruchowo spojrzał na dół, na buty Rachel i na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.
- Niall, jesteś niesamowity.
- Staram się. Dla Ciebie. – i złapał ją za rękę – chodź. Idziemy na spacer.
Szli tak przez całe miasto trzymając się za ręce.  Wspólnie oglądali krajobrazy miejskie Londynu.  Nagle zza zakrętu wybiegła jakaś dziewczyna. Stanęła tuż przed nimi, przyjrzała się dokładnie i krzyknęła. Zza tego samego zakrętu wybiegła masa fanek, które zaczęły krzyczeć i obrażać Rachel. Na tym niestety się nie skończyło. Po chwili zaczęły do niej podchodzić z zamiarem oderwania jej od Nialla. Dziewczyna była w totalnym szoku. Nie wiedziała co się dzieje i do czego zdolne są te nastolatki. Niall szybko zareagował.  Zaczął krzyczeć coś do fanek, odepchnął je i zabrał stamtąd Rachel, która była całkowicie zdezorientowana. Weszli do jakiejś małej kawiarni i usiedli przy jednym ze stolików. Siedzieli w ciszy przez jakieś 5 minut, kiedy chłopak postanowił się odezwać:
- Nic Ci się nie stało? Może jednak pójdziemy do domu.
- Jestem tylko trochę skołowana. To co się wydarzyło było straszne. – zamilkła na moment – A jeśli tak będzie zawsze, kiedy wyjdziemy gdzieś razem? Czy za każdym razem będą chciały mnie zniszczyć? Nie wiem czy będę w stanie to wytrzymać- powiedziała prawie ze łzami w oczach.
- Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała już więcej się ze mną spotykać .
- Tak. Nie. Nie wiem. Muszę to przemyśleć. 
- Oczywiście.
Rachel wstała i zabrała swoje rzeczy. Spojrzała na Nialla, który siedział ze spuszczoną głową. Wiedziała, że to co teraz powie, jeszcze mocniej go zdołuje, ale musiała.
- Nie dzwoń do mnie ani nie pisz na razie, proszę – i powiedziawszy to, wyszła.

2 komentarze:

  1. I KILL JU jak możesz coś takiego robić biednemu Horankowi ?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba jutro też wrzucę swoje balerinki w krzaki, może wyskoczy Harry?

    OdpowiedzUsuń